Opis usługi: Dźwięk z głębi serca

Opis usługi: Dźwięk z głębi serca

Słońce chowało się w koronach drzew, a powietrze stało w miejscu. W domu, do którego weszła Diana, zapach drewna mieszał się z kadzidełkami. Była blisko natury i prawdziwego życia. W niewielkim pokoju panował przyjemny półmrok. Na podłodze czekała mata i złote misy. – Szlachetne złoto wszędzie pasuje. – pomyślała.

Połóż się na plecach. Podczas części wprowadzającej zrelaksuj się i pomyśl intencję. Później się obrócisz i zaczniemy część właściwą – poinstruowała kobieta.

Była drobna, niewielkiego wzrostu, w wieku jej rodziców. Siwe włosy trochę ją postarzały, wysyłając jednocześnie do odbiorcy komunikat: „nie bój się, znam życie”.

Diana posłusznie zamknęła oczy i otworzyła się na nieznane. Po zażegnaniu kryzysu emocjonalnego przyrzekła sobie samej, że nie przepuści żadnej okazji, aby żyć pełną piersią. I wiernie dotrzymuje tej przysięgi.

Usłyszała dzwonki. Podobne do tych, których używa się podczas nabożeństwa w kościele, jednak łagodniejsze. Maria tańczyła nad jej ciałem, wypełniając pomieszczenie muzyką. Wibrujące dźwięki niczym giętki język, wślizgiwały się w uszy Diany i płynęły, aż dotarły do serca. Z każdym kolejnym, głębokim oddechem, jej myśli zasypiały zmęczone. Zdążyła jeszcze pomyśleć intencję, zanim odpłynęła w fascynująca podróż ku słońcu. Widząc rozluźnienie mięśni u leżącej, Maria stopniowo wyciszała drganie dzwonków koshi. Poprosiła Dianę, aby obróciła się na brzuch. Sama zaś zmieniła instrument – do ręki wzięła drewnianą pałkę zakończoną filcowym pierścieniem, którą zaczęła uderzać w misy dźwiękowe. Wybrzmiałe dźwięki świdrowały powietrze. Diana była w stanie głębokiego relaksu. Sformułowała swoją intencję i zanurzyła się w przyjemnej częstotliwości. Maria poinformowała, że przechodzi do właściwej części zabiegu.

Położyła jedną z mis do masażu na lewej stopie Diany i uderzyła drewnianą pałką. Młoda kobieta poczuła, jak z jej stopy wydobywa się drganie – fale dźwiękowe rozchodziły się po jej ciele jak kręgi na wodzie, docierając w głąb duszy. Wibrowanie dźwięków nie ustawało. Maria tę samą czynność wykonała, stawiając misy na drugiej stopie, lędźwiach, brzuchu. Ciepło przyjemnie rozchodziło się po ciele. Diana miała wrażenie, że jej umysł i dusza są w zupełnie różnych światach. Oczami serca zobaczyła rezultat swojej intencji – nieoczekiwane spotkanie z Nim.

Scena, w której znienacka pojawił się na tle soczystej trawy i szumiących drzew, była do bólu autentyczna. Już miała go zwymyślać, już otwierała usta, żeby rzucić Mu w twarz całą żałość, jakiej doznała, lecz wtedy zza Jego pleców wyłoniła się mała postać o buzi pełnej piegów i włosach związanych w kucyki. Kiedy Diana ujrzała dziewczynkę, chuć natychmiastowego oczyszczenia z emocji minęła w ułamku sekundy. Usłyszała z oddali dźwięk dzwonków i poczuła, że jej oczy wilgotnieją.

Nadal w stosunku do niego mam w sobie mnóstwo gniewu. To niesamowite, że obecność dziecka jest w stanie zahamować mnie przed jego uzewnętrznieniem. – pomyślała. W tym samym momencie w magiczny sposób jej umysł wrócił do ciała.

A teraz obróć się na bok i daj sobie jeszcze chwilę na powrót do rzeczywistości. Umilę Tobie ten czas brzmieniami kalimby – powiedziała Maria. W pokoju rozległy się metaliczny odgłos naciskania na blaszki, który poprzedził łagodną, ciepłą nutę.

Kiedy Diana otworzyła oczy, słońce na dobre zniknęło z horyzontu, zabierając ze sobą jej gniew. Maria uśmiechnęła się dobrotliwie, widząc przemianę na twarzy kobiety i utwierdzając się w przekonaniu, że masaż dźwiękiem może być receptą na powrót do siebie.