Dziwny ogród

Dziwny ogród

Plan był taki… zrobić rozgrzewkę przed listopadowym ćwiczeniem pisarskim, interpretując obraz i pisząc o tym tekst. W tym pięknym, słotnym miesiącu chciałam zająć się sztuką, a konkretniej – secesją.

„Dziwny ogród” Józef Mehoffera wybrałam ze względu na ważkę. Usiadłam do pisania i … zaczęło się! Zamiast treningu pisarskiego (proza), popłynął wiersz. O transformacji, którego symbolem jest ważka. Przypadek?

„Dziwny ogród”

Trzepoczę ostatkiem sił

stelażem walecznych skrzydeł.

Odlana w piecu trudnych doświadczeń

stalowa konstrukcja

skwierczy z głębi

ciała, a może duszy?

Woła o gruntowne oczyszczenie

i ogniem cynkowanie.

Ciężar empirii utrudnia

dojrzałych gron skosztowanie.

Wypatruję źródła,

by wyblakłe flanki,

ludzką zawiścią postrzępione,

odrodziły się w spokoju.

By nie przykrył ich cień

strachu zamkniętych dorosłych

i nie poparzył ogień

szczerości prawdziwych dzieci.

Szukam bezpiecznego miejsca

do konserwacji skrzydeł.

Zaprojektowane

magią z weluru płaty

błyszczą złotem szczerego serca,

energicznie balansują blaskiem,

otulają szmaragdową poświatą,

pozwalając łączyć się

ze sobą i innymi.

Tkają je nieustannie

pracowite jedwabniki.

Cierpliwie czekam

aż będą gotowe.

Wrażliwością przyodziana

ku otwartym przestrzeniom

piękna się uniosę.